Lubię czytać książki o samorozwoju i otwierać sobie oczy na wiele spraw, bo czyni mnie to szczęśliwszym, spokojniejszym i pewniejszym w przyszłych osobistych wyborach oraz działaniach. Po weekendowej lekturze ostatniej książki stwierdzam, że większość problemów w relacjach damsko-męskich generuje brak szacunku. Większość rozkmin, Waszych pytań w głowach co zrobić, dlaczego on się tak zachowuje, generuje brak szacunku, a przede wszystkim brak szacunku do samego siebie. Tak się dłużej zastanawiałem to jest trudna sprawa, aby wyrobić szacunek do siebie samego i być ze sobą w 100% szczerym i skupionym na sobie. Tak, trzeba być pieprzonym egoistą, który szanuje się ponad wszystko i nie pozwala wprowadzać się w zły stan z powodu osób trzecich. Tylko to uczyni Cię szczęśliwym człowiekiem!
Szczerość kluczem do szacunku
Kluczem do szacunku samego siebie i okazywanego przez innych jest szczerość do bólu. Trzeba nauczyć się być szczerym do bólu. Dlaczego? To sprawi, że będziemy w 100% mówić co myślimy, jak się czujemy i będziemy wolni. Dlaczego wolni? Nie będziemy się zadręczać zachowaniem drugiej osoby, która np. umówiła się z Tobą, ale na 2h przed spotkaniem zmienia plany, bo jest ktoś ważniejszy, a Wy się nie widzieliście np. kilka dni.
Jeżeli to Wasz partner, to powinniście powiedzieć co o tym myślicie, jak się z tym czujecie i kategorycznie powiedzieć dlaczego Wam się to nie podoba. To jest szacunek do siebie – bo dlaczego macie godzić się na taką sytuację, że nie jesteście ważni dla swojego partnera i pisać: „Ok kochanie, nie ma sprawy”. Jeżeli czujecie się wkurwieni, to powinniście to okazać, a nie dusić w sobie. Duszenie wkurwienia w sobie jest złe i generuje tylko niepotrzebne napięcia. Każdy człowiek potrzebuje wentylu emocjonalnego! Pierdolenie, że faceci są logiczni, a Kobiety emocjonalne! Faceci też mają swoje emocje, tyle że tłumienie ich działa bardzo niekorzystnie.
Kiedy nie należy być szczerym do bólu?
Nie myślcie, że ja jestem w życiu szczery do bólu w każdej sytuacji. Jestem szczery tutaj, na blogu, w wirtualnym świecie bo mogę. To wentyl myśli i przemyśleń (słyszałem kiedyś, że jestem człowiekiem który za dużo myśli i rozkminia). Dotarło jednak do mnie po lekturze książki o samorozwoju, że bycie szczerym do bólu tak już naprawdę daje ogromną wolność, ale jest cholernie trudne.
Zastanawiałem się kiedy nie można być szczerym do bólu? Wiecie co? W zasadzie takich sytuacji jest bardzo mało, ale to cholernie mało. Tak naprawdę to szczerość do bólu można sobie darować w sytuacji, w której mogłaby ona zranić kogoś na kim Wam zależy i kogo kochacie. Kiedy szczerość nie byłaby budująca, ale obniżała poczucie wartości osoby Wam bliskiej. Przykład:
Dajmy na to Wasz Mężczyzna/Kobieta od tygodni pracuje nad jakimś dziełem, coś tworzy (wiersz, utwór, obraz, książkę, stronę internetową, cholera wie co jeszcze) i pyta Was o zdanie co sądzicie. Jeżeli szczerość do bólu będzie się objawiała stwierdzeniem: „nie podoba mi się, uważam, że jest to tandetne i beznadziejne” to pomyślcie jak się on/ona poczuje? Wyrządzicie zajebistą przykrość, że nawet najbliższa osoba w niego nie wierzy. Nie wspiera w samorozwoju. Zamiast tego lepiej przecież powiedzieć: „Myślę, że powinieneś/naś popracować jeszcze nad tym i nad tym, a wtedy będzie idealny kierunek”.
A tak poza tym to dlaczego macie nie być szczerym? Że nie macie ochoty gdzieś wyjść, że nie smakuje Wam zupa/danie główne cokolwiek. Dlaczego macie nie być motywatorem do pracy nad sobą? Jeżeli jesteście zazdrośni i czujecie się źle gdy on/ona znowu spędza bardzo dużo czasu osobnikiem płci przeciwnej zakwalifikowany jako „kolega/koleżanka”, to powiedz to. Powiedz jak bardzo Ci się to nie podoba i co o tym myślisz. Delikatnie łagodnie, ale wyduś z siebie, że jest to dziwne, że woli z nim/nią spędzać więcej czasu niż z Tobą. To nie jest ograniczanie tylko wyrażanie dokładnie tego co się myśli. Nie spędzaj godzin nad zastanawianiem się: „Czy on/ona zdradza?” albo „Unika mnie, straciłem na atrakcyjność”. Na cholerę to?
Przestań zachowywać się i mówić rzeczy innym ludziom takie, które oni chcą usłyszeć. Przestań robić cokolwiek by się komuś przypodobać? Na chuj Ci to!? Mówienie tego co się myśli jest cholernie seksowne i otoczenie/partner za to będzie Cię niewiarygodnie szanował. Prawdopodobnie jeżeli odkryliście, że Wasz partner tak naprawdę nie szanuje Was, nie liczy się z Wami to właśnie przez brak szczerości do bólu i brak Waszego szacunku do samych siebie.
Szacunek do siebie jest fundamentem związku
Odkrywacie, że nie jesteście dla swojego partnera życiowego pierwszym wyborem i najważniejszą osobą. Przestańcie go wizualizować jaki to on nie jest zajebisty, jakich to zajebistych chwil nie spędziliście razem, jakie plany mieliście. No mieliście i chuj. On/ona nie czuje tego samego co Ty, to po co się zatracać i czuć ból z tego powodu. Przyczyna jest prosta – utraciliście szacunek drugiej strony i nad tym się trzeba zastanowić po czym znieść go z piedestału. Nie można uzależniać szczęścia od drugiej osoby i przebywania w jej towarzystwie bo to się stanie toksyczne. Wiem, łatwo powiedzieć, a w praktyce każdy może wpaść w taką pułapkę.
Powiecie hipokryzja – pisze to koleś, który prowadzi blog o relacjach, związkach, błędach kobiet etc. Owszem związki są czymś zajebistym. Bliska relacja z drugim człowiekiem oparta na tych samych celach, humorze, radości, seksualności daje niespotykane szczęście, bo swoje wewnętrzne szczęście możecie dzielić z drugą osobą i wzajemnie zwiększać swoje poczucie szczęścia. Partner z założenia powinien być kimś kto czyni nas lepszym człowiekiem, ale to jest tylko lekki upgrade.
Brak szacunku do samego siebie to rozpaczanie z tego powodu, że nie jesteście już dla kogoś najważniejsi, z powodu odrzucenia. Dlaczego? Pozwalacie wtedy, by ktoś zawładnął Waszymi emocjami i czynił Wam ból. Dlaczego macie przeżywać ból – jeżeli na niego nie zasłużyliście? Szacunek do siebie to prowadzenie ciekawe, interesującego życia dla Was samych, gdzie sami stworzycie sobie fundamenty szczęścia, a druga osoba nie będzie w stanie zburzyć Waszego szczęśliwego świata. Dlaczego? Ponieważ jeżeli fundamenty są solidne, a zawali się tylko ostatnie piętro budynku to nie ma katastrofy. Budynek cały czas stoi tylko się lekko nadpsuł i trzeba go odbudować.
W sytuacji, w której partner jest największym źródłem szczęścia, czyli fundamentem, to gdy coś się zaczyna psuć, to Wasz cały świat także się wali. Oczywiście tutaj jest mowa o miłości także, bo przecież ostatnie piętro budynku zwane szczęście nie wyklucza zakochania i miłości. Tylko poprzez szacunek do siebie i zbudowanie szczęśliwego świata dookoła siebie w pojedynkę inni (w tym partner) także będzie miał do Was szacunek. Każdy będzie chciał czerpać z tego szczęścia.
Znowu się powtórzę – to trudne bo w całym tym zamieszaniu zwanym zakochaniem zapominamy o tym, że to powinno być tylko ostatnie piętro, które nie naruszy solidnych fundamentów szczęśliwego życia. Zaczynamy prawie wszystko robić z partnerem szczęśliwego co robiliśmy wcześniej sami i czujemy się jeszcze bardziej szczęśliwi aż niespodziewanie…partner zaczyna być fundamentem szczęścia. Gdy coś zacznie się psuć to cały Wasz szczęśliwy świat także legnie w gruzach.
Związek a szczerość z sobą samym
Było już o szacunku do samego siebie a teraz o szczerości z samym sobą. To jest chyba najtrudniejsza rzecz aby być do bólu szczerym przed samym sobą. Co oznacza bycie szczerym przed samym sobą? No właśnie – słuchanie siebie i swojego głosu. Nie bycie sztucznie miłym tylko dlatego, że nakazują to normy społeczne.
Miałem ostatnio zły dzień i czułem się jak chodząca bomba. Krótko mówiąc po prostu byłem wkurwiony. Wracając do domu myślę sobie: znowu ten żul stoi i będzie zaczepiał o fajkę albo „złotóweczkę”. Tak też się stało gdzie po raz setny mnie zaczepił i zapytał: „Przepraszam. Nie miałby Pan może złotóweczki?”. Nie wytrzymałem – wybuchłem i szczerze mu powiedziałem co o tym myślę, mam dość zaczepiania mnie i kazałem mu zacząć się brać do roboty jakiejkolwiek niż żebrać od ludzi. Nie byłem przy tym miły, miałem uniesiony głos. Mówiąc wprost – opierdoliłem go od góry do dołu. Wszyscy ludzie dookoła na ulicy się na mnie patrzyli – wywołałem nie lada zamieszanie.
Czy to jest szczerość z samym sobą bycie chamem i gburem dla bogu ducha winnego żula? Tak. Dlaczego? Szczerze powiedziałem co myślałem i nie obchodziło mnie zdanie żula co on sobie o mnie pomyśli. Nie ma żadnego wpływu na moje życie, mi się zrobiło lepiej, on mnie już więcej nie zaczepi, a nie musiałem skromnie udawać: „Nie, nie mam” albo wybierać innej drogi. Dlaczego ja mam wybrać inną drogę, aby unikać czegoś co mnie denerwuje. Co mnie obchodzi zdanie tego żula?
Innym przykładem jest ktoś znajomy/znajomi, których nie do końca lubicie, ale dzwonią do Was zapraszając gdzieś, wyciągając na imprezę czy coś. Wszyscy, ale to absolutnie wszyscy wykręcają się: jestem zmęczony, nie mam siły, nie mam czasu etc. Po jaką cholerę?! Jeżeli za nimi nie przepadacie, to odpowiadając szczerze zgodnie ze swoim przekonaniem będzie lepiej powiedzieć: „Wiesz dzięki za propozycję, ale nie czuje się komfortowo w Twoim towarzystwie, dlatego dzisiaj wybiorę inne plany”.
Ktoś powie – ale przecież oni się obrażą! Powiedzą, że jesteśmy gburami itp. Co z tego pytam!? Skoro ich nie lubimy to na chuj mamy tracić czas na nich i przejmować się co sobie pomyślą? Nigdy więcej już nie zadzwonią i nie będą męczyć wyciąganiem Was gdziekolwiek. Po co się otaczać w życiu ludźmi, przy których nie czujemy się komfortowo?!
To samo na przykład z wyjściem do teatru. Załóżmy kobieta komunikuje facetowi, że chce iść do teatru na to i na tamto. Mężczyzna nie lubi takiego rodzaju spektakli, a już najbardziej tej sztuki, ale nie chce by jej się zrobiło przykro i idzie tam aby jej sprawić przyjemność? NA CHOLERĘ?!
Czy nie łatwiej było powiedzieć: „Kotku wiesz co… nie lubię dramatów w teatrze. Gdybym tam z Tobą poszedł, to czułbym się bardzo niekomfortowo, dlatego idź może z koleżanką”. Po co macie robić rzeczy ze swoim partnerem, które Was nie bawią i wprowadzają w dyskomfort tylko dlatego, aby jemu zrobiło się miło? Co innego jeżeli Kobieta wtedy powie: „Ja chodzę z Tobą na mecze, a też czuje się niekomfortowo.”. Wtedy facet ma do wyboru albo chodzić na mecze z kumplami i nie sprawiać dyskomfortu swojej kobiecie, albo stwierdzić: „Ok racja, lubię z nią chodzić na mecze, więc pójdę z nią do teatru i będzie sytuacja win-win”.
Przede wszystkim chodzi o szczerość przed samym sobą i robienie tego co nas uszczęśliwia. Bycie przed samym sobą szczerym do bólu sprawi, że przestaniemy być popychadłem i robić to czego oczekują od nas inni tylko sami będziemy kreatorami swojego życia. To samo z relacjami – jeżeli sobie szczerze odpowiemy czy obecna relacja jest dla nas pozytywna, wprawia w poczucie szczęścia, rozwija nas to również znajdziemy odpowiedzi na setki pytań. Gdy odkryjemy, że nie jest tak, że nie czujemy się szczęśliwi w obecnej relacji bo są kłótnie itp. to powiedzmy to partnerowi: „Słuchaj – mam dość, nie czuje się szczęśliwy w tym związku. Na to wpływa X, Y, Z albo to zmienimy wspólnie i zaczniemy nad tym pracować albo musimy się rozejść. Związek w, którym ktoś się więcej zamartwia, męczy i nie odczuwa szczęścia nie ma sensu.
To jest jednak szczerość przed samym sobą, aby nie udawać czegokolwiek i być egoistą, który dba o własne szczęście bo szczerość wewnętrzna daje ogromne poczucie szczęścia, bo daje wolność wyboru. Sprawia, że przestajemy się dusić grając kogoś innego – jesteśmy sobą już tak naprawdę i otaczamy się osobami, którzy nas za to szanują i cenią naszą szczerość. Nie obrażają się, bo wiedzą że wyrażamy wyłącznie swoje zdanie i nigdy nie staramy się na silę być mili.
Trochę mi wyszedł z tego tekstu poradnik rodem z Charakterów, ale koniec końców chodziło mi tylko o wskazanie drogowskazów szczęścia i znowu kolejnej odpowiedzi na większość pytań, które ludzie mają w głowach co robić.
Dołącz do mojej grupy na facebooku, komentuj, otrzymuj najnowsze posty, dyskutuj:
https://www.facebook.com/groups/1349875621779160/
Dołącz do fan page Mężczyzna Szczery do Bólu:
https://www.facebook.com/malemen/