Lew

Twoje życie to nie demokracja. To pieprzona dyktatura!

To mój ulubiony cytat, który gdzieś zasłyszałem. Spodobał mi się bardzo mocno jako credo życiowe i to, co za nim idzie. Pełna jego wersja brzmi:

 Twoje życie to nie demokracja. To pieprzona dyktatura, w której Ty decydujesz o swoim szczęściu. 

Zgadzam się z nim w 100% i staram przypominać o tym zawsze wtedy, kiedy ktoś próbuje mi narzucić swoje zdanie, z którym się nie zgadzam lub nie mam ochoty na coś co proponuje.

W zasadzie tę maksymę możesz wykorzystać w każdym aspekcie swojego życia. Dlaczego większość z nas zgadza się na badziewie w życiu? Dlaczego zgadza się na sterowanie swoim życiem…? Gdzie najlepiej pasuje słowo “dyktatura” w kontekście Twojego życia? Oczywiście jestem przekonany, że zostanę tutaj okrzyczany za egoistę, ale egoizm jest dobry, jeżeli nikogo nie krzywdzimy. Większość owszem-nie jest egoistyczna, ale krzywdzi najbliższą im osobę, czyli SIEBIE! Pozwalają by inni decydowali o ich życiu, oraz ich szczęściu. Przeczytaj proszę dalej tego posta i zakończ tę farsę jeżeli czujesz, że kontrolę nad Twoim życiem zbyt często przejmuje kto inny. Zrób sobie rachunek sumienia i zastanów się, jak chcesz by Twoje życie wyglądało:

  • Jakiego związku szukasz?
  • Jakie kraje chciałbyś odwiedzić?
  • Gdzie chciałbyś mieszkać?
  • Jak wyobrażasz sobie swojego partnera, który da Ci szczęście?
  • Jak wyobrażasz sobie Waszą relację?
  • Czy Twoja praca daje Ci radość?
  • Co chciałbyś robić w przyszłości?
  • Jakie wartości są dla Ciebie najważniejsze?

Być może uznasz, że Twoje dzieci (obecne lub przyszłe) są dla Ciebie najważniejsze i chciałbyś spędzać z nimi więcej czasu, ale jednocześnie chciałbyś zarabiać więcej, by było Was stać na wszystko. Być może nie chcesz do końca mieszkać w Polsce (lub innym kraju jak wyemigrowałeś już wcześniej) tylko gdzieś w ciepłych krajach?

Co za problem? Co stoi na przeszkodzie, by nie zrobić sobie planu na swoje życie? Wystarczy odpowiedzieć sobie na te pytania i zacząć myśleć o tym, co musiałoby się stać, aby to wszystko się spełniło. Jakie kroki powinieneś podjąć, aby plany stały się rzeczywistością. Nie lubię sformułowania “marzenia” bo marzenia mogą być odległe i niekoniecznie do spełnienia, a plany…po prostu się wdraża w życie.

Gdzie powinieneś stosować najczęściej dyktaturę?

Twoje relacje osobiste i związki

W zasadzie to najważniejszy obszar gdzie nie możesz dać sobą pomiatać i musisz być dyktatorem swojego życia. Istnieje ogromna pokusa ze strony Twojego partnera, aby decydował o tym, co jest dla Ciebie najlepsze, bo on wie co jest dla niego najlepsze. Pisałem już o tym, że silniejsza osoba kontroluje związek, dlatego czasami warto się pokłócić w tym artykule: Nie kłótnie niszczą związki, a kompromisy.

Przechodząc do rzeczy… Ile razy zdarzyło Ci się robić coś, na co totalnie nie masz ochoty, bo druga strona tego chciała, prosiła Cię o to. Ty nie miałeś/łaś totalnie na to ochoty, ale nie chciałeś jej/jemu sprawić przykrości? Jestem przekonany, że dziesiątki jak nie setki razy. Czy to zawsze działało w drugą stronę? Czy druga strona także “naginała swoją rzeczywistość” dla Ciebie? Odpowiedz sobie na to pytanie.

Tutaj powinna być Twoja dyktatura. Przestań:

  • Robić coś, na co nie masz ochoty.
  • Chodzić w miejsca, do których nie chcesz chodzić.
  • Spotykać się z ludźmi, których nie lubisz.
  • Naginać się dla kogoś kto Tobą manipuluje i nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy.

To nie jest chamstwo, to nie jest egoizm. To jest pieprzona dyktatura zamiast demokracji. Ty musisz zacząć kontrolować swoje życie. Można żyć z ukochaną osobą i kochać, ale jednocześnie mieć kontrolę nad własnym życiem. Nad tym co robisz, co robicie razem.

Jeżeli nie masz ochoty spędzać każdego weekendu tak jak chce Twoja druga połowa, to kurde nie spędzaj. Twoja druga połówka zawsze znajdzie milion pretekstów, że musicie to zrobić. Nie Wy musicie-ONA(ON) musi to zrobić! Nie Ty! Przykładów można szerzyć, ale najpierw musisz opanować jedną ważną cechę:

 Naucz sobie radzić z fochem! 

Foch to bardzo potężne narzędzie, które stosują ludzie niezadowoleni z tego, że ktoś nie chce robić tego, na co mają ochotę. Większość osób przegrywa z fochem, bo tak je wkurwia, że wolą go po prostu unikać. To jest właśnie demokracja, bo ktoś steruje Twoimi myślami, zachowaniami, a Ty tracisz nad tym kontrolę. Musisz nauczyć sobie radzić z fochem i go po prostu zacząć ignorować.

Powiedz mi, dlaczego masz dopasowywać się do focha swojego partnera?

Nie możesz się ciągle zgadzać na wszystko, co jest Ci serwowane.

We wszystkim jednak potrzebny jest umiar i nie możesz też przeginać w drugą stronę, bo wychowasz sobie osobę totalnie Ci podległą, a to chyba Cię nie kręci prawda???

Musisz ustalić zasady w swoje relacji. Nawet jeżeli ona już trochę trwa, to nigdy nie jest dla Ciebie za późno. Tyle się mówi o związkach partnerskich, a ja Wam powiem tak: pieprzyć związki partnerskie!

Wielkie oburzenie i “para z uszu” prawda? Od razu mówię-zamiast “związek partnerski” lepiej pasuje “związek dwójki szczęśliwych osób“, które akceptują siebie i swoje potrzeby nawzajem.

Nie, nie chcę, aby ktokolwiek robił z kobiety kurę domową, która wyłącznie siedzi i pracuje w domu. O czym mówię w takim razie?

Każdy powinien być szczęśliwy i robić to, na co ma ochotę. Jeżeli jedna osoba ma ochotę dzisiaj na czynność “X” to dlaczego druga ma wszystko rzucać w danym momencie, aby jej pomóc mimo, że robi coś innego? To nie jest partnerstwo. Tyle się mówi o dzieleniu obowiązków domowych itp. Spoko-jeżeli wychowujecie razem dziecko, to jest to niezbędne, aby dziecko miało pewne rutyny ale resztę róbcie razem jednak nie wtedy jak sobie druga osoba zażyczy.

Czytaj także: “Będę tatą i co dalej?” 7 rzeczy, które powinieneś robić gdy zostaniesz ojcem!

Dlaczego jednak masz robić w danej chwili to, co druga osoba chce? Owszem, dzielcie się obowiązkami ale ustalcie kiedy co kto i jak.

 Nie poświęcaj się dla dobra swojego związku za wszelką cenę, gdy nie jesteś w nim szczęśliwy/a 

Przeważnie większość poradników czy gazetek piszę, aby dbać o dobro związku. Guzik prawda. Druga osoba to wykorzysta, bo granica jest bardzo cienka linia między brakiem szacunku do siebie a pomiędzy dbaniem o związek.

Czytaj także: Szczerość i szacunek do siebie są kluczem do szczęśliwego związku

To o czym piszę powyżej, to zajebiście trudna sprawa, aby zacząć stosować to w praktyce. Masz tylko jedno życie, więc dlaczego chcesz robić ciągle coś, co uszczęśliwi kogoś innego, a Ciebie nie? Chcesz za 20 lat stanąć przed lustrem i powiedzieć sobie:

Oddałam(łem) życie w kontrolę komuś innemu. Nie podoba mi się moje mieszkanie, spędzanie wolnego czasu,  nie odwiedziłem krajów, które chciałem odwiedzić. Ciągle ktoś sterował moim życiem.

Nie wydaje mi się… Przeczytaj proszę ten artykuł: Czas na szczęście jest teraz, nie zaczynaj zmian od jutra i jeżeli nie czujesz się szczęśliwy w swoim związku od dawien dawna, to przejmij kontrolę nad swoim życiem i pamiętaj, że w Twoim życiu to Ty jesteś dyktatorem. Nie pozwalaj, by ktoś inny nim sterował.

Życie zawodowe i praca

To jest obszar, w którym Twoja dyktatura powinna być najsilniejsza. Jeżeli Twoje życie zawodowe będzie demokracją wielu osób, to niezależnie od tego, na jakim jesteś jego etapie-po prostu przegrasz. Chcesz w przyszłości powiedzieć swoim dzieciom coś takiego?

 Nie zrobiłem(łam) kariery, ponieważ zgadzałem się na wszystko. Nie buntowałem wtedy, kiedy trzeba i nie walczyłem o swoje racje. Nie miałem odwagi, by głośno mówić o czym myślę. 

Ja nie chciałem.

Dlatego od samego początku swojej kariery zawodowej słuchałem przede wszystkim swojej intuicji. Mogę uznać się za człowieka sukcesu, a jak tego dokonałem i czym Ty możesz się zainspirować (historia od zera do bohatera) przeczytasz tutaj: Jak zmienić swoje życie i osiągnąć wszystko? Moja historia sukcesu. Stosuje tę zasadę o dyktaturze i demokracji od wielu lat i co? Czy uważasz, że źle na tym wyszedłem?!

Nieważne gdzie pracujesz. Nie ma naprawdę najmniejszego znaczenia, czy pracujesz w małej rodzinnej firmie 10-osobowej, korporacji, czy pracujesz fizycznie. W każdym miejscu pracy spotkają Cię dwa typy zachowań:

  • Zwalanie na Ciebie roboty, którą powinien wykonywać ktoś inny-co nie leży w Twoich obowiązkach.
  • Testowanie ile możesz wziąć na siebie i gdzie leży Twój próg bólu.

Spotyka lub dopiero spotka Cię to z każdej strony. Zarówno od przełożonego, jak i współpracowników. To całkiem normalne zachowanie i nie jest to robione celowo wymierzone w Ciebie. Ludzie mają tendencję do delegowania obowiązków, których nikt nie chce wziąć-zwłaszcza managerowie oraz z drugiej strony do wrzucania komuś bardzo dużo obowiązków, kto je wykonuje ponad przeciętnie lub bardzo dobrze.

Jeżeli nie będziesz asertywnie mówić NIE, to Twoja kariera będzie pasmem porażek, bo nie będziesz miał czasu na rzeczy naprawdę ważne lub zaczniesz zawalać terminy, bo będziesz mieć za dużo spraw na głowie. Owszem zawsze możesz powiedzieć:

“Nie zrobiłem/łam tego, bo mam za dużo na głowie i nie wyrabiam się.”

Schowaj sobie jednak między bajki fakt, że zostanie to wysłuchane i zrozumiane. Twój przełożony nie weźmie winy na siebie mentalnie, tylko pomyśli: “Nie jest tak wydajny/a jak myślałem” a pozostałe osoby, które nie wiedzą, ile masz na głowie po prostu będą uważały Cię za lamusa/kę bo będziesz zawalać tematy.

Dlatego musisz się realnie nauczyć oceniać swoje możliwości i mówić bardzo głośne NIE aby przejąć kontrolę nad swoim życiem zawodowym oraz karierą. Nie bądź trybikiem w maszynie, ale kimś, kto nadaje ton tej maszynie.

Nie zgadzaj się na wszystkie pomysły Twoich przełożonych

To najcenniejsza rada, jaką możesz wykorzystać. Uwierz mi-żaden szef nie oczekuje przytakiwacza, który będzie właził w dupę. Nikt nie oczekuje kogoś, kto zgadza się na wszystkie pomysły i mówię Ci to z perspektywy osoby, która sypie pomysłami jak z rękawa i próbuje je wdrażać swoim pracownikom od wielu lat. Kogo uważasz, że bardziej cenię?

a) Osoby, które zgadzają się na wdrożenie moich pomysłów w życie i nie dyskutują.
b) Osoby, które analizują i rozdrabniają moje pomysły na czynniki pierwsze-udoskonalając lub krytykując.

Nie muszę chyba mówić, że odpowiedź oczywista to b). Nie uważam się za człowieka doskonałego, nieomylnego czy genialnego. Ja mam swój punkt widzenia, ale Ty możesz mieć zupełnie inny. Lubię konstruktywną dyskusję i cenię osoby, które mają coś do powiedzenia, a nie tylko przytakują ze wszystkim.

Owszem spotkasz się z sytuacjami, w których padnie niepopularny pomysł i Twój przełożony w ogóle nie będzie chciał z Tobą dyskutować. Nie neguj wszystkiego, co tylko wlezie, ale postaraj się zrozumieć. Postaw się w jego/jej butach i zrób wszystko by zrozumieć ten punkt widzenia.

Jeżeli widzisz koncepcje, które są z góry skazane na porażkę i dowiadujesz się o nich na zebraniu w dużym gronie, to nie bój się otworzyć ust i wyrazić w dyplomatyczny sposób swojego zdania. Jeżeli Ty masz obawy lub wątpliwości, to prawdopodobnie inni współpracownicy też je mają.

To wymaga ogromnej dyplomacji, abyś wiedział/ła jak zadawać mądre pytania i nie podważać  publicznie kompetencji swojego przełożonego, ale zadawać mądre pytania, aby lepiej zrozumieć decyzje. Pamiętaj, że każdą nawet najbardziej kontrowersyjną opinię można zamienić w pytanie, które przyjmie łagodniejszą formę, np zobacz jak brzmi:

“Otwarcie nowego sklepu uważam za głupotę, ponieważ ta lokalizacja jest to dupy i nikt nie będzie chciał tam robić zakupów. To durny pomysł”

od takiego pytania:

“Czy nie obawiasz się, że ta lokalizacja jest nieco kontrowersyjna? Z tego co wiem, bardzo mało osób przechodzi tamtędy w dni gdy mamy największą sprzedaż. Zastanawiam się, czy masz być może informacje dotyczące planów zagospodarowania miejskiego, które wpłyną na zwiększony ruch w przyszłości? Chciałbym lepiej zrozumieć decyzję.” 

Zobacz, że obie wypowiedzi świadczą o tym samym, a mimo wszystko odbiór będzie zupełnie inny. W pierwszym przypadku wyszedłbyś na osobę bardzo butną i zadufaną w sobie, a w drugim na osobę, która zadaje mądre pytania i troszczy się o dobro firmy.

Najważniejsze to jednak: Przestać siedzieć cicho i zacząć mięć realny wpływ na Twoje otoczenie dookoła.

Masz większy wpływ na decyzję dookoła siebie, niż myślisz!

Jeżeli wydaje Ci się, że pewne decyzje są poza Tobą i Ciebie nie dotyczą, to jesteś w głębokim błędzie. W końcu Twoja wypłata, Twój rozwój zależy bardzo często od tego, jak radzi sobie Twój “zakład pracy” (wiem, że tak się nie mówi :P). Jeżeli będziesz tylko patrzył na swój czubek nosa, to nigdy nie zajdziesz daleko i pozwolisz, by inni podejmowali decyzje za Ciebie. Będziesz mógł(mogła) powiedzieć tylko po fakcie: “Miałem rację. Uważałem, że to jest głupi i bez sensowny pomysł i proszę bardzo”.

Tylko… czy powiedziałeś to w odpowiednim momencie, czy raczej siedziałeś cicho i nie sprzeciwiałeś się wtedy kiedy trzeba było ?

Dlaczego to jest dla mnie takie ważne i jak to stosuje w życiu? Jestem znany z tego, że mówię to co mam w głowie i staram się zadawać mądre pytania podważające istniejący porządek, wtedy kiedy jest to potrzebne. Nie lubię przyjmować czegoś jako pewnik, gdy nie jestem przekonany.

Byłem kilkanaście lat temu na “prywatnym” wykładzie ambasadora USA w Polsce, który opowiadał o tym, co robią w Iraku (to był środek wojny w Iraku). Na sali było kilkadziesiąt osób, które pretendowały do miana “liderów”, osób którym zależy. Nie wierzyłem w to, co ten facet opowiadał. Mówił ile dobrego robią w Iraku i jak poprawiają ten kraj. Nikt nie miał odwagi się odezwać, podczas gdy ja zadałem pytanie:

“Panie Ambasadorze! Fajnie, że robicie to wszystko w Iraku, ale spuszczacie bomby także na ludność cywilną i od tego giną ludzie!”

On odpowiedział tylko:

“Tak, to prawda. Giną…”

Nie miałem więcej pytań. Wszyscy oczywiście zamilkli i wyobraźcie sobie, jak bardzo czuł on wtedy konsternację. Naturalnie nie byłem jego ulubionym rozmówcą na tym wykładzie, ponieważ go zaatakowałem. Dlaczego miałem go nie atakować, skoro w moim mniemaniu pieprzył głupoty, podczas gdy wszyscy wiedzieliśmy, jak jest naprawdę i jaka cena jest za to płacona na tamten moment?

Po wykładzie podeszło do mnie kilka osób i podziękowało za to, że sprowokowałem go do tej wypowiedzi oraz tego, że nie miał żadnych argumentów. Nie był w stanie nic powiedzieć, bo wszystko brzmiało tak cudownie, cukierkowo jednostronnie.

Takich sytuacji, w których powinieneś się odzywać i mówić co myślisz zamiast siedzieć cicho są tysiące.

Na każdym kroku. Owszem nie będziesz przez wszystkich lubiany, niektórzy będą mówić, że jesteś bucem. Nie zawsze będziesz mieć rację, ale… będziesz żył w zgodzie ze sobą. Będziesz mieć kontrolę nad swoim życiem i nie będziesz oddawał innym kontroli nad nim.

Niektórzy mówią, że takim trzeba się urodzić, a ja uważam, że trzeba to w sobie pielęgnować i nie bać się ofensywy. Nie bać się  prostu posiadać jaja i być niesterowalny.

Namiętności życzę!